• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

i'm beside myself, rainbow love.

trociny

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Styczeń 2008
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Luty 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004

Najnowsze wpisy, strona 1

< 1 2 3 4 ... 45 46 >

On grał w tym filmie z Nicole Kidman.

zawsze miałam tendencję do zaczynania od końca. Może dlatego, że cierpliwość nigdy nie była i co gorsza raczej nie będzie moją mocną stroną. Nawet herbatę zaczynałabym napewno od picia, nie -robienia, obrazki najpierw bym wieszała, potem malowała, nudne książki czytałabym od końca.Wogóle mam problemy z początkami. Po co coś zaczynać skoro i tak wiem, że mój słomiany zapał nie pozwoli mi doprowadzić tego do końca. Beznadzieja. Wogóle to moje życie stoi w miejscu i jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo sfrustrowana! Może dlatego, że tydzien siedziałam bezczynnie i leniłam się najprawdziwiej w świecie, ze względu na zjadliwy wirus, bliżej coprawda nieokreślony. Upewniam się cały czas w przekonaniu, że poprostu jestem zbyt leniwa, mój autobus już dawno odjechał, ale ja sobie z tego zabardzo nic nie robie, no bo przecież będzie następny, a jak nie następny to leżenie na kanapie nie jest aż wcale takie męczące. Najpierw praca, potem przyjemności? Niezbyt przekonywujące w moim przypadku.Chociaż nie powiem...sprawdza sie..czasami. Najpierw się narobić, napocic i namęczyć, podczas gdy inni zyją sobie tym spokojnym, ustatkowanym, miłym zyciem, ale pootem..potem przychodzi zbawienie, otwierają się wrota niebios i możesz zatopić się w słodkiej błogości. O ile taka oczywiście istnieje.

Końce i początki, początki i końce. A co z czasem pomiędzy? Może to być bardzo interesujący proces tworzenia, destrukcji lub czego tam tylko chcesz, lub też monotonia pracy i drążenie w gęstym błocie po kolana. Beznadziejność przypadków oczywiście chodzi po ludziach.Czasami. Chciałabym robić to co lubie, lub też lubić to co robię, ale jak wiem i jestem o tym przekonywana każdego, zwykłego bardziej lub mniej dnia, narazie muszę się edukować, mieszkać pod niebardzo swoim dachem i wogóle robić jeszcze wiele innych rzeczy, które napewno, ale to napewno będą miały wpływ na moją bardzo obiecującą przyyyszłooośśćć.

W dużych miastach jest lepiej. Się usprawiedliwiam. No bo tam są szkoły...lepsze, i wszyscy mają większe szanse na zaspokojenie swojego głęboko skrywanego głodu twórczego, który muszę wspomnieć uaktywnił się u mnie bardzo niedawno i domaga się szaleńczo świeżej krwi lub też mięsa jak kto woli. Ale każdy radzi sobie jak umie, nieudolnie czy nie dążymy do perfekcji, a przynajmniej staramy się stworzyć coś na pozór. Tak robię ja, ale robić nie bedę. Skonstruuję wkońcu coś stabilnego, mającego dwie ręce i nogi, no a przynajmniej głowę [ kaleki są dopuszczalne] i będę celebrować zwycięstwo nad sobą i przezwyciężenie przeciwności losu,złowrogo czyhających na nasze potknięcia ii wooogóoolee. Cokolwiek to by miało znaczyć dobrze jest mieć jakieś oparcie i cel co ważniejsze.- powiedziała J i udała się do baru. Zamówiła kawe z mlekiem i czekala aż ktoś przysiądzie się do jej stolika, zaprosi na ekscytująca przejażdżkę po świecie i zapewni dalszy byt do końca życia i świata.

amen

 

16 lutego 2007   Komentarze (6)

Bóg ocieka krwią ludzi. ja ociekam swoją....

7 grudzień. Wczoraj były Mikołajki. I Co? I nic. Poraz pierwszy od 14 lat obeszły się bez wiekszego echa. No coż, mówi się trudno. Szkoda tylko, że to "trudno" pojawia się coraz częsciej. Wkoncu przychodzi taka chwila kiedy myślę    " kurwa co ja robie ze swoim życiem?!". Nie jest dobrze i dobrze zapewne nie będzie. Znowu nic mi się nie chce. Czuje sie jak totalne dno i co gorsza nie wiem jak to zmienić. Chociaż..może inaczej: poprostu nie chce mi się ruszyć i zrobić czegoś pożytecznego. Obiecuję sobie zmiany już od roku, ale nic nie posuwa się naprzód. Czekam na święta, może wydarzy się coś ciekawego. Wszystko się zjebało, jak tegoroczna piosenka świątecznej reklamy Coca-Coli. Chyba poprostu odpowiada mi taki bierny tryb życia. Niedługo zamienię się w roślinę, oglądającą telewizję , wlepioną w ekran komputera. NIEDŁUGO będę radioaktywna  Muszę posunąc się chyba do bardziej drastycznych środków. MUSZĘ być gotowa na wyrzeczenia. Najlepiej było by jak zwykle  gdzieś wy-a-lie-no-wać, ale nie mogę całe zycie uciekać przed wszystkim. Naprawdę czuję tą pieprzoną bezradność!  jak to się nie skończy sama stane się przykładem polskiego, niespelnionego w zyciu czlowieka. Żyć szybko umierać młodo.Właśnie . I w tym problem.

 

 

07 grudnia 2006   Komentarze (9)

chcesz się pobawić w dom ?!

A więc jestem ponownie. Po około 2 miesięcznej przerwie, okreslanej mianem tzw. ' zastoju' przypomniałam sobie, ze istnieje jeszcze coś takiego jak blog. Jak na prawdziwe dziecko epulsa przystało 3/4 czasu czynnie spędzam nad ślęczeniem nad epulsem.Nic nie robię, nie robie nic, a zarazem robię wszystko.  Za dużo sie wydarzyło żeby móc to opisać. Spróbować jednak nie zaszkodzi...Po kolei, zacznijmy może od początku. Ku uciesze większosci 'młodzieży' nastapiło wesołe WITAJ SZKOŁO. Tak wesołe, że czasami zastanawiam się czy nie popadłam przypadkiem w jakąś chorobę psychiczną. Wszystko to mnie załamuje, a przy tym żeby jeszcze 'jako tako' egzystować trzyma mnie  jedna jedyna mysl.Gdyby nie ona to  nie wiem co by ze mną było. Wygląda to troche tak jakbym zabardzo użalała się nad sobą, ale cóż mi pozostaje;] Może to wszystko tylko tak stasznie wygląda , jednak od poniedziałku do piatku trudno jest mi znaleźć te 'lepsze' strony życia. Ogólny stan mojego 'ja' możemy określić jako całkowite rozlanie. Po pierwsze, nie umiem być konsekwentna w tym co robię, nic mi sie nie chce, i oczywiśce mój ulubiony punkt programu - uciekam. Uciekam przed wszystkim, nawet przed tym czego nie da się uniknąc. I właśnie to jest najgorsze .

Poza TYM...biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia minionego czasu, stwierdzam uroczyście iż...

jestem perfidnym wyrachowanym chamskim bezczelnym krytycznym egoistycznym rozpieszczonym niewychowanym  niewierzącym (?) gburem. Wszystkie te czynniki składające się na opis mojej osobowości uwydatniają się przy każdej najbliższej okazji.

Po terrorach szkolnych przychodzi wreszcie czas na relaks ( czyt. weekendy), a wraz z nim także te moje 'głebokie dumania nad sensem zycia.'

to ja już chyba wole NIE myslec.

Pomijając  to i owo doszłam do wniosku, że na gwałt potrzebuję terapeuty i co więcej kapłana nawrócenia. Krytycyzm w stosunku do pewnych spraw ( tyak..pewnych) coraz bardziej się nasila, a ja nie umiem nic z tym zrobić. To jak walenie głową w mur. Nawet jakbym przyszła z kilofem to i tak pewnie spadł by mi na nogi. No i doszliśmy do sedna sprawy, czyli jednym słowem...

jestem ofiarą losu.

 

Reasumując...Jeżeli sytuacja jak najszybciej się nie zmieni poprostu, najprawdziwiej w świecie się pogrąże.

Na koniec Pozdrawiam herby jastrzębskie, procetową zawartość  narodów w Polsce po unii lubelskiej, miasta średniowieczne oraz Wincentego Kadłubka.

12 października 2006   Komentarze (6)

you are my one in...five billion

Są różne rzeczy na tym świecie, miłe i niemiłe. To odkrywcze hasło opisuje w pełni wakacje, które się zaczęły nie tak wcale niedawno.Niech trwają,trwają, trwają jak najdłużej.Po fali entuzjazmu, ogólnego dobrego samopoczucia,  praniu kostiumów 'na szybkiego', niedosuszonych włosach, biegach na przystanek z ręcznikiem zawieszonym na szyi, ( aż wkońcu kipąc z gorąca i zadowolenia, że udało nam się znaleźć miejsce siedzace w busie) czyli innymi słowy-po desperackich wyjazdach do Chlewisk..nastały chwile spokoju. Czuję się jak w próżni.Słuchając wyciągniętej z bibiloteki płytowej mojego taty, lekko zakurzonej płyty Lionela Richiego..poprostu wegetuję. Nie robię absolutnie nic.Na codzien chodzę w różowej piżamie, mam burdel w pokoju, a co więcej w głowie też. Ten cały zastój emocjonalny, lekko mnie osłabia,a ja nie mam na tyle siły, jestem zbyt leniwa i niezdecydowana,żeby walnąć go mocno w twarz! Pisząc, jednocześnie przeciagam się co chwila, probując obudzić się z tej trwającej od kilku dni ( dzisiaj dokładnie od 11:15) melancholii. W uszach cały czas dźwięczy mi piosenka, która przypomina wesołe wakacje z przed kilku lat. Jak każdy chciałabym cofnąć czas.I siedziec na balkonie z Patrycją, bawić się lalkami, topiąc je przy tym w miedniczce, jeździć do lasu, większość dnia spędzac na dworzu, potem piekarnia, siedzenie na ławce i zabawy w chowanego...A teraz? Nie pozostaje mi nic innego jak wyjśc około d z i e w i ę t n a s t e j na miasto, posiedzieć na ławce, jak to robi 3/4 młodzieży ( hołd naszemu miastu :/ ) zkrytykować ludzi i wrócić do domu. Te wszystkie puste zajęcia doprowadziły mnie do bardzo głebokich refleksji, tak głębokich, że chyba one same podkopały pode mną dołek.

Odpuściłam sobie wszystko.Ale cóż. Trzeba się otrząsnąc i znowu wziąc sprawy w swoje ręce.

No to na koniec pozdrawiam wszystkich moich przyjaciół i kolegów.

13 lipca 2006   Komentarze (8)

The sentence is death by lethal injection

Wolność,wolność,wolność..może nie w pełnym tego słowa znaczeniu, ale co wakacje to wakacje ;].Jak dotąd wszystko układa się dobrze, pomijając oczywiscie temat 'my lovely family" :! Mniejsza o to. Tak więc..wakacje upływają mi na wyjazdach do jakże prestiżowych Chlewisk, ale nie narzekam. Jest -fajnie. tak...jakże cudne i treściwe określenie. No to...dalej.. Po lansowaniu się na Chlw. zazwyczaj wychodzę...wychodzę ii...niestety nie widzę tajemniczego pola magnetycznego ktore moglo by wprawić mnie w omdlenie, nie pojawia się także statek kosmiczny, na czele z Knowel'em Rorer'em,  nie jestem świadkiem spontanicznego oblewania Dgt. kawą, Billy Miles nie zrzuca skóry , nie okazuje się super soldier'em, Skinner nie celuje w M, nie zabija Kryceka na ekstrawaganckim podziemnym parkingu FBI..etc.etc...a najbardziej nieprawdopodobną rzeczą jaka miała miejsce ostatnimi czasy w realnym swiecie byla wczorajsza burza...tak..nie ma to jak ekspresja wydarzeń. Chyba jednak zrezygnuję z zakończenia.. maybe next time..;>

Pozdrawiam Olę..za M, za S, za files, za arcadie i hollywood, za signs,za gibsona,za moulin, za ewana etc.

Osę pozdrawiam też, za towarzyszkę melanżow, za to ze jest :P

No to proszz....Artisa za melanze :D jeah ( heheh:P)  i za rozmowy po 24 :D:P

Annę:*,Kasię:*,Adę:*,Kasicę:*,Andreeewaa:),Gele:D,Japę,Joja (za lansing:D:D),Marcina etc etc :P

 

zabrakło mi powodów

na pozdrowienia innych.

 

 

27 czerwca 2006   Komentarze (15)
< 1 2 3 4 ... 45 46 >
Thebestmika | Blogi