sound
Można powiedzieć, że jestem totalnie zanurzona w odchłań muzyki. Zaciśnięta między dwoma końcami grubych, czarnych, odrapanych słuchawek. Moja głowa funkcjonuje rytmicznie, zgodnie z dźwiękami muzyki. Oczy czasem zamykają się i otwierają dopiero po dłuższym czasie. Już się nie boję. Tak jak kiedyś. W środku jestem napełniona pozytywną egergią, mam mnóstwo planów i co lepsza chęć do ich realizacji. Mam wenę twórczą, nie zamierzam jej marnotrawić. Nie na darmo, przez większą część dnia siedzę w domu. Czasem to dobrze robi. Wiem, że kiedy zacznie się szkoła, będe miała mnóstwo obowiązków i to nie tylko tych związanych z nauką...(szkolną, jeżeli o to chodzi). Inspiracja pociąga mnie to czynów, o jakie bym się nie podejrzewala. Wkońcu nikt nie musi mi mówic co mam robić. Oczywiście roztargnienie zawsze było i będzie częścią mojego życia, ale teraz to nie ma większego znaczenia. W głowie poukładałam sobie wiele rzeczy i to nie są już tylko puste słowa. Odbijanie się od świata, w którym się żyje, jest w s p a n i a ł e. To jakbyś unosiła się ponad tym wszystkim. Uśmiechasz się do siebie, i jesteś w your own vacancy. Żyję tą chwilą, myśląc jednak o przyszłości. Patrzenie wstecz nie jest dobre. No i tak to właśnie bywa, kiedy przychodzi wreszcie ta chwila, nie musisz przyrzekać sobie zmian. One poprostu się dzieją, bo ty..tego bardzo chcesz. Zyskałam zadowolenie, ukojenie i full of enegry. Teraz rzeczywiście mogę uaktywnić kreatywną stronę swojego życia. Niech się stanie. Tu i teraz.