chcesz się pobawić w dom ?!
A więc jestem ponownie. Po około 2 miesięcznej przerwie, okreslanej mianem tzw. ' zastoju' przypomniałam sobie, ze istnieje jeszcze coś takiego jak blog. Jak na prawdziwe dziecko epulsa przystało 3/4 czasu czynnie spędzam nad ślęczeniem nad epulsem.Nic nie robię, nie robie nic, a zarazem robię wszystko. Za dużo sie wydarzyło żeby móc to opisać. Spróbować jednak nie zaszkodzi...Po kolei, zacznijmy może od początku. Ku uciesze większosci 'młodzieży' nastapiło wesołe WITAJ SZKOŁO. Tak wesołe, że czasami zastanawiam się czy nie popadłam przypadkiem w jakąś chorobę psychiczną. Wszystko to mnie załamuje, a przy tym żeby jeszcze 'jako tako' egzystować trzyma mnie jedna jedyna mysl.Gdyby nie ona to nie wiem co by ze mną było. Wygląda to troche tak jakbym zabardzo użalała się nad sobą, ale cóż mi pozostaje;] Może to wszystko tylko tak stasznie wygląda , jednak od poniedziałku do piatku trudno jest mi znaleźć te 'lepsze' strony życia. Ogólny stan mojego 'ja' możemy określić jako całkowite rozlanie. Po pierwsze, nie umiem być konsekwentna w tym co robię, nic mi sie nie chce, i oczywiśce mój ulubiony punkt programu - uciekam. Uciekam przed wszystkim, nawet przed tym czego nie da się uniknąc. I właśnie to jest najgorsze .
Poza TYM...biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia minionego czasu, stwierdzam uroczyście iż...
jestem perfidnym wyrachowanym chamskim bezczelnym krytycznym egoistycznym rozpieszczonym niewychowanym niewierzącym (?) gburem. Wszystkie te czynniki składające się na opis mojej osobowości uwydatniają się przy każdej najbliższej okazji.
Po terrorach szkolnych przychodzi wreszcie czas na relaks ( czyt. weekendy), a wraz z nim także te moje 'głebokie dumania nad sensem zycia.'
to ja już chyba wole NIE myslec.
Pomijając to i owo doszłam do wniosku, że na gwałt potrzebuję terapeuty i co więcej kapłana nawrócenia. Krytycyzm w stosunku do pewnych spraw ( tyak..pewnych) coraz bardziej się nasila, a ja nie umiem nic z tym zrobić. To jak walenie głową w mur. Nawet jakbym przyszła z kilofem to i tak pewnie spadł by mi na nogi. No i doszliśmy do sedna sprawy, czyli jednym słowem...
jestem ofiarą losu.
Reasumując...Jeżeli sytuacja jak najszybciej się nie zmieni poprostu, najprawdziwiej w świecie się pogrąże.
Na koniec Pozdrawiam herby jastrzębskie, procetową zawartość narodów w Polsce po unii lubelskiej, miasta średniowieczne oraz Wincentego Kadłubka.
Dodaj komentarz