On grał w tym filmie z Nicole Kidman.
zawsze miałam tendencję do zaczynania od końca. Może dlatego, że cierpliwość nigdy nie była i co gorsza raczej nie będzie moją mocną stroną. Nawet herbatę zaczynałabym napewno od picia, nie -robienia, obrazki najpierw bym wieszała, potem malowała, nudne książki czytałabym od końca.Wogóle mam problemy z początkami. Po co coś zaczynać skoro i tak wiem, że mój słomiany zapał nie pozwoli mi doprowadzić tego do końca. Beznadzieja. Wogóle to moje życie stoi w miejscu i jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo sfrustrowana! Może dlatego, że tydzien siedziałam bezczynnie i leniłam się najprawdziwiej w świecie, ze względu na zjadliwy wirus, bliżej coprawda nieokreślony. Upewniam się cały czas w przekonaniu, że poprostu jestem zbyt leniwa, mój autobus już dawno odjechał, ale ja sobie z tego zabardzo nic nie robie, no bo przecież będzie następny, a jak nie następny to leżenie na kanapie nie jest aż wcale takie męczące. Najpierw praca, potem przyjemności? Niezbyt przekonywujące w moim przypadku.Chociaż nie powiem...sprawdza sie..czasami. Najpierw się narobić, napocic i namęczyć, podczas gdy inni zyją sobie tym spokojnym, ustatkowanym, miłym zyciem, ale pootem..potem przychodzi zbawienie, otwierają się wrota niebios i możesz zatopić się w słodkiej błogości. O ile taka oczywiście istnieje.
Końce i początki, początki i końce. A co z czasem pomiędzy? Może to być bardzo interesujący proces tworzenia, destrukcji lub czego tam tylko chcesz, lub też monotonia pracy i drążenie w gęstym błocie po kolana. Beznadziejność przypadków oczywiście chodzi po ludziach.Czasami. Chciałabym robić to co lubie, lub też lubić to co robię, ale jak wiem i jestem o tym przekonywana każdego, zwykłego bardziej lub mniej dnia, narazie muszę się edukować, mieszkać pod niebardzo swoim dachem i wogóle robić jeszcze wiele innych rzeczy, które napewno, ale to napewno będą miały wpływ na moją bardzo obiecującą przyyyszłooośśćć.
W dużych miastach jest lepiej. Się usprawiedliwiam. No bo tam są szkoły...lepsze, i wszyscy mają większe szanse na zaspokojenie swojego głęboko skrywanego głodu twórczego, który muszę wspomnieć uaktywnił się u mnie bardzo niedawno i domaga się szaleńczo świeżej krwi lub też mięsa jak kto woli. Ale każdy radzi sobie jak umie, nieudolnie czy nie dążymy do perfekcji, a przynajmniej staramy się stworzyć coś na pozór. Tak robię ja, ale robić nie bedę. Skonstruuję wkońcu coś stabilnego, mającego dwie ręce i nogi, no a przynajmniej głowę [ kaleki są dopuszczalne] i będę celebrować zwycięstwo nad sobą i przezwyciężenie przeciwności losu,złowrogo czyhających na nasze potknięcia ii wooogóoolee. Cokolwiek to by miało znaczyć dobrze jest mieć jakieś oparcie i cel co ważniejsze.- powiedziała J i udała się do baru. Zamówiła kawe z mlekiem i czekala aż ktoś przysiądzie się do jej stolika, zaprosi na ekscytująca przejażdżkę po świecie i zapewni dalszy byt do końca życia i świata.
amen
Dodaj komentarz