ta samotność wokół mnie zachodząca pod skórę, gryząca, kąsająca.. odejdź - nie chcę cię!
trwa to zbyt długo, czas nieustannie i powoli kroczy nie zmieniając położenia przepełniając mnie trwogą!
pustka dookoła, pustynia nieskończona, puste myśli, zepsute, czarne.. ogarnąć ich nie zdołam!
i ta samotność nieunikniona, choć uciekam, jak zbieg z więzienia, nie mogę.. jest niezwyciężona!
dopada mnie w każdym miejscu, atakuje od tyłu, nie zostawia nadziei, choćby podczas snu!
wszelkie starania nic tu nie dają, jej przebiegli szpiedzy, na krok mnie nie zostawiają!
daremna walka i wszelki trud, dookoła mnie czuć jedynie chłód.
smutek i zniszczenie odbijające się echem wśród moich myśli, będących jedynie grzechem!
nie zniosę jej więcej, dłużej już nie mogę, patrzę w lustro, me odbicie zapada się pod podłogę.
przede mną nie widzę osoby, którą można by nazwać człowiekiem, przede mną jedynie cień.. kpiący ze mnie szyderczym śmiechem!
znikąd pocieszenia, lub chociaż słów otuchy, świat na me wołania odwrócił się, stał się głuchy! |
Dodaj komentarz