Pozatytwny Nasroj Frajdeja
Wreszcie piątek. Wyczekiwalam go dlugo,a jednoczesnie odpychalam mysl ze on kiedys nadejdzie.Oczywiscie powod jest jasny-przecudowne lekcje w tenze dzien + konkurs z historii. Pomijając wspaniałe powitanie dnia szkolnego jakie zafundowała nam matematyczka, wszystko poszlo hm...dobrze. Geografii nie bylo (chwała), pisanie mojego konkursu polegalo na wspolnym konsultowaniu sie z Olka i innnymi dziewczynami, którym dziekuje za pomoc ( zrobilyscie 3/4 mojego konkursu :>:P) Nastepnie zostalam lekko ogluszona przez...uczestnictwo na lekcji fizyki...no ale cus, trzeba sie przyzwyczaich ehh...After dat przezylysmy z Olszyna wielkie zaskoczenie, otoz pani sekretarka bardzo milo przyjela oswiadczenie Olki o zwolnieniu z ostatniej lekcji ( co oczywiscie bardzo zadko.....nigdy sie nie zdarza:>) Mnie czekala jeszcze muzyka która minela pod haslem " jedz kanapki, spiewaj i rob co chcesz". 4 minuty przed dzwonkiem-out, no i juz bylam free....Ogolne zmeczenie po (nie) calym tygodniu szkoly powoli objawiac SIE zaczelo...-oczy jakby mi ktos dobrze przywalil....i iinne takie( nie warto wymieniac:p)Potem sks...bylo bardzo fajnie, pomijajac fakt ze poziom mojego grania wynosi 0...:P Hee....teraz siedze, slucja, muzyki, relaksuje sie, mysle co by tu jeszzcze zrobic aby nie zmarnowac piatku...Trzeba chwytac chwile...-dobrze powiedziane...Zreszta sama przekonalam sie jak jest...kiedy tego nie prestrzegasz.Tym -( miejsce na przymiotnik) akcentem zakanczam tę notke, liczac ze nie bedzie pod nia 284637647 takich samych komentarzy :>.
Nienawidze zbyt duzej ilosci pytan.
Dodaj komentarz